czwartek, 17 grudnia 2009

Gupia : ) baba na granicy 2

Z Melaki do Singapuru nie jest ani daleko ani ciężko dojechać. Nikt z nas się jednak nie spodziewał, jakim problemem mogą się okazać dwie butelki araku które wieźliśmy ze strefy bezcłowej na Sri Lance. Sprawa niby oczywista - dwie osoby i dwie butelki likieru. Okazało się, że jednak tu jest trochę inaczej. Zostaliśmy wyciągnięci z kolejki jako przemytnicy (zresztą nie tylko my) i odprowadzeni do oclenia. Co tam że uciekł nam autobus którym mieliśmy jechać dalej ( a w nim niestety kolejny fant czyli ręcznie robiona parasolka : ). Ponoć mogliśmy jechać dalej następnym ale Pyzula niestety zjadła bilety.) Urzędnicy elegancko wszystko wymierzyli i oclili. Dwie butelki które zostały zakupione za dokładnie 18$ zostały oclone na dodatkowe 40$. Jako przemytnik nie bardzo mogłem się ich zrzec bo przecież już je przemycałem - groziłoby mi wtedy 10x40$. Pani z uśmiechem na twarzy wręczyła mi je powrotem i oznajmiła że śmiało i z czystym sumieniem mogę je wypić na terytorium Singapuru. Jeśli kiedykolwiek mówiłem, że mi się tam podobało to żartowałem.
Ciekawy jestem ile płacili ludzie którym z kieszeni wyjmowali napoczęte paczki papierosów i spisywali protokoły na 3 sztuki które się znajdowały w środku. Moim skromnym zdaniem to nie jest państwo prawa tylko państwo żenującego prawa.
Dla wnikliwych oznajmiam, że sytuacja taka występuje tylko na granicy Malezja - Singapur.

2 komentarze:

  1. Nam celnicy na tej samej granicy zabrali dwie butelki tajskiego rumu, chamstwo normalnie!!!wyliczyli nam podatek 18 dolarow za towr wart 10...nie zaplacilismy tego.Od tej pory tez nie lubimy Singapuru!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. My niestety możliwości wyrzucenia butelek nie mieliśmy bo i tak zagrożono nam zapłaceniem i to nawet sporo większej kwoty :( Singapuru też nie lubię od tej pory. Mogliby chociaż konsumpcje "on the spot" umożliwić.

    OdpowiedzUsuń