Parków w Australii jest więcej niż miast pow. 50k mieszkańców : ) - co do tego nie mam wątpliwości. Co i rusz na trasie znajduje się drogowskaz na jakiś inny park, niektóre z nich są wielkości Polski. Grampians to jeden z bardziej znanych parków ale wcale nie dlatego, że jest najładniejszy tylko dlatego, że blisko do niego z Melbourne.
Do parku dojechaliśmy przyjechaliśmy z rana i od razu udaliśmy się na spacer. Na owym spacerze wypatrzyliśmy Kangura. Kangur to takie dziwne zwierze co się za bardzo człowieka nie boi i nie ucieka. Trochę więc taki egzotyczny ten wildlife bo nie jest wcale wild (dziki) i nie trzeba się do niego skradać. No więc zaaferowani faktem, że dopiero 3 dzień a już widzieliśmy i koale i kangura i kilka innych zwierzątek, sprawnie zaczęliśmy go obfotografowywać. Jakież jednak było nasze zdziwienie gdy po kolejnych 500 metrach naszego spaceru zobaczyliśmy polanę na której leniwie wylegiwało się 200 innych równie dostojnych kangurów.
czwartek, 17 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz