Adela to miasto które pierwotnie powstało na papierze. Każda ulica jest równo wykreślona linijką. Wszystko zostało elegancko zaplanowane i wybudowane i ludzie dopiero zaczęli się sprowadzać. Śmieszne. Poza tym pod wieloma względami przypomina Melbourne w sensie takim, że z daleka widać, że dobrze się tu żyje. Atrakcje oferuje jednak skromne. Spędziliśmy tu kilka dni w biegu próbując zaplanować dalszy nasz pobyt w Australii. Jako, że pogoda tu jeszcze dosyć wiosenna ja bardzo chciałem uciec w cieplejsze miejsce. Udało się znaleźć dobrą okazję w kierunku północnym. Bardzo północnym - do Cairns. Bez mała 4000 km w 4WD Camperku. Wszystko by było pięknie tylko po zamontowaniu fotelika dla Pyzuli niewiele miejsca pozostawało dla Karoliny. No cóż, gdyby zdała egzamin przed wyjazdem moglibyśmy się zamieniać w prowadzeniu, a tak….
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz