Pierwsze wrażenie jak zwykle nie do końca jest trafne. Ale jak to bywa, nie jest też chybione. Można tu spotkać ludzi miłych i serdecznych, a i owszem, ale nie jest to takie łatwe. Nie dlatego oczywiście, że ich nie ma, tylko dlatego, że w pewnym momencie przestaje się wierzyć że oni istnieją. Generalnie różnica polega na tym, że w każdym kraju w którym byliśmy są osoby zarabiające na turystyce i nie zarabiające na niej. Ci pierwsi albo są uczciwi, serdeczni, mili, etc. albo nie (procentowo się to różnie rozkłada), ci drudzy są. Na Sri Lance jednak trudno rozgraniczyć jednych od drugich. Spotykasz kogoś kto pozornie okazuje się osobą postronną. Kwestią czasu jest jednak (czasem dowiadujesz się tego nawet po 30minutach), że okaże się że dana osoba będzie miała ci coś do zaoferowania/wciśnięcia. Po pewnym niedługim czasie, masz więc tutaj dosyć każdego, bo podejrzewasz, że i tak każdy z czasem będzie próbował ci coś upchnąć. Kilka razy dasz się naciągnąć i unikasz zbędnego kontaktu z kimkolwiek. Koło się zamyka.
Przy okazji słów kilka o powszechnym rodzaju przekrętu. Prawie każdy na Sri Lance do każdego rachunku próbuje dodać 10% “service charge”. Nic to, że serwisu żadnego nie było i nic to że nie było informacji o nim. 10% to nie dużo więc może dopłacisz. Jak spytasz skąd się to wzięło to usłyszysz, że na Sri Lance tak jest wszędzie. Guzik nie wszędzie, to po pierwsze. Gdy odmówisz dopłaty mówiąc, że nigdzie nie było o niej mowy, większość macha ręką i mówi do siebie w myślach - “nic to, tym razem się nie udało“, choć zdarzają się i tacy co się będą wykłucać na śmierć i życie. Czasem nawet gdy upewnisz się o cenę pokoju wcześniej pytając wielokrotnie i zgadzając się na “total price” na drugi dzień okazuje się, że “service” jest jednak do twojego rachunku doliczony. Gdy spytasz gdzie ten “service” się podziewał bo ręcznika nikt ci nie wymienił, ani pokoju nie zamiótł to się dowiesz, że i owszem nie wymienił i nie zamiótł, ale mógł - trzeba było poprosić (sic!). Dlaczego uważam to za “scam”? Drogie hotele pobierają “service charge” uprzednio o nim informując. Cena jest podana w ten sposób nie dla niewygody konsumenta tylko dla wygody urzędu podatkowego. Podatek jest bowiem płacony inaczej od kwoty zapłaty za pokój i inaczej od kwoty przeznaczonej na wypłatę pracownikom w postaci “service”-u. Hindus za wynajem kwatery nie zapłaci swojemu państwu nawet jednej rupii. Nie stwarza nawet pozoru, że to zrobi bo nie chce mu się nawet poprosić o twoje dane do ewidencji.
środa, 2 grudnia 2009
Tydzień lenistwa
Ostatni tydzień na Sri Lance spędziliśmy leniąc się. Właściwie to później trochę żałowaliśmy, że wcześniej nie przyjechaliśmy zbijać bąków bo to zdecydowanie najlepsze zajęcie.
W 2004 tsunami zmyło większość hotelików nadmorskich z powierzchni ziemi. Dziś już zdecydowana większość jest na szczęście odbudowana. Na nie szczęście nikt tego odbudowywania nie pilnował czego efektem jest, że wszystkie budynki odbudowane zostały dosłownie na plaży. Plaża rozciąga się już pod drzwiami do twojego pokoju.
W ten sposób spędziliśmy kilka dni w Mirrisie i Hikkaduwie. Obie te miejscowości to typowo wypoczynkowe miejsca w których nic innego prócz leżenia robić się nie da. Nam pasuje!
W 2004 tsunami zmyło większość hotelików nadmorskich z powierzchni ziemi. Dziś już zdecydowana większość jest na szczęście odbudowana. Na nie szczęście nikt tego odbudowywania nie pilnował czego efektem jest, że wszystkie budynki odbudowane zostały dosłownie na plaży. Plaża rozciąga się już pod drzwiami do twojego pokoju.
W ten sposób spędziliśmy kilka dni w Mirrisie i Hikkaduwie. Obie te miejscowości to typowo wypoczynkowe miejsca w których nic innego prócz leżenia robić się nie da. Nam pasuje!
Subskrybuj:
Posty (Atom)