sobota, 4 lipca 2009

Macau
















piątek, 3 lipca 2009

Czy azjaci używają pieluch?

Mnóstwo ludzi pyta nas jak sobie poradzimy z pieluchami. W zasadzie zawsze im odpowiadamy, że kupimy na miejscu tak jak kupiłem wczoraj te piękne azjatyckie pieluszki gdy "nasze" się już skończyły.



Jakież było jednak moje zdziwienie gdy nie mogłem się doliczyć jednej siatki (tej z pieluchami:) na lotnisku niedługo przed wylotem do Malezji. Karolina zostawiła ją na przystanku autobusowym. Oczywiście innych pieluch przepakowanych nie mieliśmy, a przed nami jakieś 2-3h na lotnisku, 3,5 godziny lotu no i lądowaliśmy o 22. Na jednej pieluszce to raczej ciężko. Wszystko się jednak skończyło relatywnie dobrze. Pyza przespała lot i postanowiła "wypełnić" swoją pieluchę już w autobusie w drodze do hotelu,a uprzejmy kierowca poinformował nas, że możemy zakupić awaryjne opakowanie w całodobowym seven/eleven. Dziś już mamy całe nowe opakowanie lokalnej malezyjskiej marki, a wybór tu pieluch taki, że hoho. Normalnie ze 30 rodzajów i firm. Nie martwcie się więc o nas. tetra narazie nie potrzebna.

Małe domki w Hong Kongu.




To, że w Hong Kongu są malutkie mieszkanka to wiedziałem już dawno. Zawsze jednak wydawało mi się, że to dlatego że tam po prostu jest tyle ludzi, że nie ma gdzie budować i dla wszystkich braknie miejsca. Rzeczywistość jest jednak inna bo jest tam mnóstwo przestrzeni, mnóstwo parków, mnóstwo różnego rodzaju zielonych terenów. Możliwe, że oni po prostu są tacy leniwi i wszyscy chcą mieszkać w centrum, żeby mieć wszędzie blisko.







Żeby było zabawnie, w Hong Kongu trendy jest mieć pokojówkę z Filipin. Nie wiem czy to duży wydatek, ale pokojówkę taką ma chyba każdy niezależnie od tego czy dysponuje jednym pokojem, czy wraz z 5 osobową rodziną dwoma. Na pokojówkę zawsze się znajdzie miejsce. Pokojówki raz w tygodniu w niedziele spotykają się w różnych miejscach miastach i plotkują. Jest ich naprawdę mnóstwo. Siadają gdzie popadnie, jedzą i plotkują. Zdjęcie może nie najlepsze, ale nie zawsze wygodnie wyjąc aparat jak się dźwiga dwa plecaki.

I like Chinese!

Po krótce tą piękną pieśnią chciałem wyrazić swoją sympatię do Chińczyków. Jeśli wszyscy Chińczycy mieliby się okazać tak fantastyczni jak ci których spotkaliśmy to niech nas zalewają, a co tam. Jak nie to sam do nich wrócę. Do Macau, bo miasto to wydaje mi się idealne! Kiedyś zastanawiałem się nad miejscem dla mnie idealnym, o którym mógłbym pomyśleć, że mi się podoba i z chęcią tam zamieszkać. Nie było takiego miejsca do kiedy nie poznałem Macau. Fajne i cywilizowane miejsce, w sam raz na dom. Przynajmniej na jakiś czas :)

Gdzie ty się stołujesz?

W chinach jedzenie jest rozmaite. I lepsze i gorsze. Spróbować trzeba jednak wszystkiego więc przedstawiam niektóre smakołyki jakie udało nam się spróbować ostatnio.



W pierwszy poranek w Hong Kongu śniadanie musieliśmy sobie zorganizować samemu bo w Hotelu w którym mieszkaliśmy było dodatkowo płatne. My więc woleliśmy zjeść "na mieście". Na pierwsze pytanie gdzie możemy zjeść śniadanie padłą odpowiedź McDonald. ZONK! Ale już po chwili przypadkowo spotkana Chinka spytana przez nas o drogę w 3 minuty stała się naszym przewodnikiem. Poprosiliśmy ją by zabrała nas do jakiegoś miejscowego przybytku i zamówiła coś co zwykle się tutaj je na śniadanie. Śmieszna sprawa bo jak człowiek z europy spotyka tu uprzejmą osobę to od razu budzi w nim to jakieś podejrzenia, że może oszust czy cokolwiek. Na pewno ma jakiś w tym ukryty cel podstępny, bo tak bezinteresownie to nikt normalny przecież nie pomaga. W europie nie, tutaj owszem i mamy na to milion przykładów. Wylądowaliśmy w małej miejscowej knajpce z miską porridge/owsianki oczywiście zrobionej z ryżu. Dla mnie to akurat lepiej bo ryżowa owsianka smakuje dla mnie jadalnie w przeciwieństwie do owsianki owsianej. Pyza też była zadowolona bo dostała swoją porcję na spróbowanie. Poprosiliśmy o zieloną herbatę bo wydawało nam się to typowe w tym miejscu, jednak okazało się, że zielonej herbaty nie ma. Zamówiona następnie woda, nie okazała się mineralną tylko wrzątkiem w kubku. Wrzątek podają żeby pijący miał pewność że woda była przegotowana. Śmieszna sprawa z tą wodą bo zasadniczo nie ma tutaj nawet w sklepie "mineral water" tylko "distilled water" - według moich podejrzeń to po prostu przegotowana kranówa bo i w smaku to coś najlepsze nie jest. Chińczycy pili coca-cole...



To kolacja zaserwowana przez naszych hostów. Sam do końca nie wiem co zawierała, ale wrażenia jak najbardziej pozytywne. Oprócz pierożków, ośmirniczek na słodko i shell fish??? też na słodko, do jedzenia mieliśmy chińską wariację sushi. Kluchy ryżowe z paluszkami krabowymi plus jakieś surowe mięska. Nabierało się to do swojego talerzyka w którym nalana była woda pół na pół z sosem sojowym. Nauczony jeść sushi "po polsku" trochę mi brakowało słonego smaku :)




W drodze do Macau zjedliśmy losowo wybraną potrawę z chińskiego barku. Pani która ją sprzedawała nie była pewna co do naszego wyboru i próbowała nam wskazać coś innego, ale byliśmy nieugięci. Zupka nie wyglądała źle, jej podstawowym mankamentem zaś było to, że trochę śmierdziała. Jak się dowiedzieliśmy później ten składnik który wygląda na mięso to ścięta kacza krew.



Najwspanialszy host na świecie pierwszego dnia w Macau zabrał nas do restauracji chińskiej, a drugiego do portugalskiej (Macau to była portugalska kolonia). Chińskie jedzenie tutaj nie było obrzydliwe (choć żałuje, że nie mam zdjęć niektórych witryn chińskich sklepów z przysmakami dla porównania). Jak widać jedzenie wygląda smacznie i takie też było! Ciekawostka jaką dodam to to, że Chińczycy wszystko maczają w chińskim vinegarze, który oczywiście też jest słodki.



Regionalnym przysmakiem w Macao jest suszone mięso sezonowane w miodzie i innych rozmaitych przyprawach. Wszystkie jednak odmiany są słodkie. Trochę czasu to pewnie zajmie normalnemu człowiekowi żeby przestawić swoje słone oczekiwania kulinarne na słodką rzeczywistość.

Macau

Comparing to Hong Kong Macau looks more like a sea side resort. The streets are narrower, there is more space between the buildings and at least some of them aren’t as high as the skyscrapers in Hong Kong. Although much smaller, like Honk Kong it is a grand city too, with numerous opulent casinos and hotels and skyscrapers which state-of-the-art design is even more grand then that of Hong Kong’s. While in terms of architecture Hong Kong was quite homogenous, Macau is a city where modern design is intertwined with Mediterranean style buildings reminding its visitors of the colonial times.
Accompanied again by a Chinese guide ( another Couch Surfing fellow member) we had an opportunity to taste delicious Cantonese and Portuguese cuisine, be shown around the place and enjoy its atmosphere. Since Macau was not as humid as Hong Kong we mainly sightsaw the city in the evening hours. Besides, it is at night that the city’s splendour is best visible for the numerous casinos and grand hotels illuminate against the navy sky.
Seb was so pleased with the atmosphere of the place that he suggested we should come back here sometime next year for a six months or so and learn the Mandarin :)
Karolina




China sweet China

I was amazed to learn that Chinese have a real taste for sweet things. Their soups are sweet, the meat is seasoned with honey instead of salt, the bread is sweet and the desserts are so sweet even such a sweet tooth as I am could barely eat them.
Since restaurants rarely have English menu, unless accompanied by a Chinese friend (we were lucky to stay with a Chinese family met through Couch Surfing) ordering can be a real challenge. Judging the food by its appearance can be misleading too. I ordered something which looked like a mushroom soup to me but turned out to be a dessert made of green lentils and seaweed :) It was so sweet I only managed to eat half of it.
The best food we eat was that prepared at home by our hosts. Big fat noodles with crab meat, fried tofu with fish and chili sauce, sweet baby octopuses and some Chinese-style sushi.
Karolina

Hong Kong-the city that took my breath away

We landed in Hong Kong late and were amazed at the view that spread below .The multitude of skyscrapers all alight was breathtaking. I could not believe how tall the buildings were and how splendid. Countless colorful neons made my eyes sore. Vibrant with life, bustling and… green.
It offered a surreal experience for it is a city where state-of-the art architecture, posh shops and expensive hotels are intertwined with the finest examples of tropical flora. What makes this city so surreal are the skyscrapers that seem to have grown on steep stony hills among palm trees and other plants that names I don’t even know. Adding to the experience is the fact that we arrived during a monsoon season and found the place soaked in water. Hot and humid it also took my breath away with its foul smell of stale air. Lake every grand city, it boasts splendid architecture of the main streets, but when you enter the little alleys squalid little buildings, shops and tiny restaurants provide a totally different experience. To a unaccustomed nose of a European the smell is often overwhelming, but in a way those little alleys give a real taste of China.
Karolina




poniedziałek, 29 czerwca 2009

Romans - pierwsze interkulturowe doświadczenie Pyzy.

Pierwszy raz jako CS goście mamy za sobą. My zyskaliśmy nowych przyjaciół i dobrze podjedliśmy miejscowych specjałów, a Pyza już przecież jako 6,5 miesięczna panna przeżyła swój pierwszy romans.





Hong Kong - czyli po co są w samolocie pasy.

Prawdopodobnie tajfun który odwiedził Hong Kong w dniu naszego przylotu zgotował nam najniemiliszą turbulencję w życiu. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się tak jak ja po co w zasadzie w samolocie są pasy to teraz różnimy się tym, że ja wiem :) Huk w samolocie rozlega się jakby się w pół łamał, a jedyną rzeczą która trzyma nas w fotelu jest pas, kto nie zapiął ten może sobie głowę rozbić. Człowiek się zastanawia czy to już koniec czy może jeszcze jakoś uda się się sytuację opanować, ale na szczęście zastanawia się jak już po wszystkim więc rachunku sumienia jeszcze nie zdążył zrobić.

Poza tym trochę deszczowo i strasznie dużo ludzi w niektórych miejscach.