Z Melaki do Singapuru nie jest ani daleko ani ciężko dojechać. Nikt z nas się jednak nie spodziewał, jakim problemem mogą się okazać dwie butelki araku które wieźliśmy ze strefy bezcłowej na Sri Lance. Sprawa niby oczywista - dwie osoby i dwie butelki likieru. Okazało się, że jednak tu jest trochę inaczej. Zostaliśmy wyciągnięci z kolejki jako przemytnicy (zresztą nie tylko my) i odprowadzeni do oclenia. Co tam że uciekł nam autobus którym mieliśmy jechać dalej ( a w nim niestety kolejny fant czyli ręcznie robiona parasolka : ). Ponoć mogliśmy jechać dalej następnym ale Pyzula niestety zjadła bilety.) Urzędnicy elegancko wszystko wymierzyli i oclili. Dwie butelki które zostały zakupione za dokładnie 18$ zostały oclone na dodatkowe 40$. Jako przemytnik nie bardzo mogłem się ich zrzec bo przecież już je przemycałem - groziłoby mi wtedy 10x40$. Pani z uśmiechem na twarzy wręczyła mi je powrotem i oznajmiła że śmiało i z czystym sumieniem mogę je wypić na terytorium Singapuru. Jeśli kiedykolwiek mówiłem, że mi się tam podobało to żartowałem.
Ciekawy jestem ile płacili ludzie którym z kieszeni wyjmowali napoczęte paczki papierosów i spisywali protokoły na 3 sztuki które się znajdowały w środku. Moim skromnym zdaniem to nie jest państwo prawa tylko państwo żenującego prawa.
Dla wnikliwych oznajmiam, że sytuacja taka występuje tylko na granicy Malezja - Singapur.
czwartek, 17 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nam celnicy na tej samej granicy zabrali dwie butelki tajskiego rumu, chamstwo normalnie!!!wyliczyli nam podatek 18 dolarow za towr wart 10...nie zaplacilismy tego.Od tej pory tez nie lubimy Singapuru!!:)
OdpowiedzUsuńMy niestety możliwości wyrzucenia butelek nie mieliśmy bo i tak zagrożono nam zapłaceniem i to nawet sporo większej kwoty :( Singapuru też nie lubię od tej pory. Mogliby chociaż konsumpcje "on the spot" umożliwić.
OdpowiedzUsuń