Niecierpliwie przeze mnie wyczekiwany moment nadszedł nieoczekiwanie 3 dni temu, gdy powoli godziłam się już z faktem (baaardzo powoli i nie bez żalu, bo tak się zalety raczkowania wychwala), że Pola etap raczkowania pominie i któregoś dnia po prostu zacznie chodzić. W pozycji bojowej ustawiała się już bowiem od 2 miesięcy, a kroku za nic zrobić nie mogła. Do podciągania zaś rwie się jak szalona.
Jakież więc było moje zdziwienie gdy mając dokładnie 11 i ½ miesiąca i brykając sobie beztrosko na Singapurskim trawniku, wykonała ten pierwszy chwiejny raczkujący kroczek.
Cóż Ją do niego skłoniło?….ano moje 2 klapki, które od niechcenia rzuciłam parę metrów dalej, nie mając pod ręką innej zabawki, bo na trawniku owym czekałyśmy tylko na przybycie znajomego, u którego się zatrzymywaliśmy. Obuwie wszelkiego rodzaju zawsze żywo Polę interesowało, jak dotąd jednak dobierała się do niego wędrując na dupce w pozycji siedzącej, być może dlatego, że podłoże, które zazwyczaj ma do dyspozycji to śliska podłoga, bo kafelki okazują się być najbardziej popularnym materiałem wyściełającym azjatyckie podłogi, hotelowe i mieszkaniowe, nawet pokoje gościnne wyłożone są kafelkami toaletowymi : )
Tymczasem tu nadążyła się okazja, by spróbować swych sił na szorstkiej powierzchni trawiastej i oto hurra, udało się!
Od 3 dni Pola udoskonala nowo nabytą umiejętność, a oto kilka zdjęć z dzielną praktykantką w roli głównej : )
Karolina
sobota, 28 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super! Gratulacje dla Poli!
OdpowiedzUsuńHurrraa!
OdpowiedzUsuńWidać, że sporo wysiłku ją to kosztuje, ale walczy dzielnie :) To po ciotce na pewno ma ;)
M.