Mimo, iż odpuściliśmy sobie tym razem odwiedziny w licznych turystycznych atrakcjach, którymi oprócz świątyń były również parki narodowe z licznymi ponoć zwierzętami (w śród których były ponoć plastikowe-wypchane krokodyle) to i tak udało nam się zobaczyć mnóstwo rozmaitych zwierząt. Nie mamy co do tego wątpliwości, że jest ich tu zdecydowanie więcej rozmaitych gatunków niż we wszystkich krajach w których do tej pory byliśmy. Piszę to nie z punktu widzenia zoologa tylko z punktu widzenia turysty który w każdym miejscu (niezależnie czy to środek miasta czy nie) potyka różne fascynujące zwierzątka. Pierwsze zderzenie z naturą nastąpiło pod prysznicem gdy nagle lubiący ciepłą wodę sporych rozmiarów jaszczur bezpardonowo wtargnął do mojej kabiny (nie jakiś tam mini gecko tylko spory zwierz). Ja z kolei szybko w tym samym czasie tą kabinę opuściłem, a jaszczura ostatni raz widziałem jak się chował za kiblem. Znaleźć go już potem niestety nie mogłem, podobnie jak i dziury do której by się mógł zmieścić.
Poza tym jest tu mnóstwo dookoła różnych kolorowych ptaszków, żółwi, krokodyli, jaszczurów chodzących obok ciebie gdy leżysz w ogródku (większych nawet od tego pod prysznicem, takich długich na 1m przynajmniej), około 5 dziwnych wiewiórek na każdym drzewie, czy choćby - co wzbudziło nasze olbrzymie zaciekawienie- nietoperzy wielkości średniego psa wiszących na drzewie w centrum miasta. A więc, Kenia to może nie jest, ale jeśli chcecie po obcować ze zwierzątkami to Sri Lanka jest jak znalazł.
wtorek, 24 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz