Zapomniałem napisać, że odwiedziliśmy Kiwi w sztucznym domku stworzonym by choć kilka z nich miało gdzie przetrwać (jeszcze na północnej wyspie). Kiwi są bowiem zagrożone wyginięciem z kilku powodów. Główny to ten , że oryginalnie na Nowej Zelandii nie było drapieżników. To jest też przyczyna dla której coś takiego jak nielatający ptak mogło tu wyewoluować.
Jednak wraz z pojawieniem się człowieka pojawiły się też inne zwierzęta. Jest tu teraz 4 miliony ludzi, 40 milionów owiec i ponoć 60 milionów possum’ów! Possum dla Kiwi nie tyle jest groźny, że je zaatakuje i zje, bo Kiwi jest na tyle bojowy, że ma szanse sobie poradzić, ale dlatego że znajduje ich jajka.
Kiwi są nocnymi stworzeniami, w celu więc sprzedania biletów po kilkanaście dolarów robią im świński dowcip i w dzień gaszą im światła by były aktywne i by ludzie mogli je podglądać, a w nocy świecą w oczy jarzeniówką by spały. Nie wiem czy im to przeszkadza, pewnie się przyzwyczaiły. Zdjęć jednak robić się nie da, więc Kiwi wam nie pokaże, choć pocieszne to stworzenie.
środa, 27 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Byłam tam w styczniu 2007. I też mi się nie udało żadnego sensownego zdjęcia w środku zrobic. Ptaszysk były nawet 2 sztuki, w dodatku dośc aktywne, bo trafiliśmy na porę karmienia.
OdpowiedzUsuń