Siedząc w domu w ponury zimowy wieczór każdy normalny człowiek wyobraża sobie małą tropikalną wyspę z białym piaskiem na którą najchętniej już w następnej sekundzie by się przeniósł. To Gili Islands. 3 piękniutkie wysepki z których każdą można dookoła obejść w mniej niż godzinę, kilka kilometrów od brzegów Lombok. Są nie tylko piękne, ale charakteryzują się przede wszystkim tzw. Holiday Flow. Nikt się tam nie zapodział w innym celu jak w celach relaksu, a miejscowych jak na lekarstwo i służą tylko do obsługi zagranicznych wycieczkowiczów. I choć ceny nieprzyzwoicie wygórowane to nie bez powodu. W tym miejscu łatwo się przepłaca. Rano śniadanie na plaży, odpoczynek na leżaku przy muzyce, potem można popływać z rurką oglądając kolorowe rybki, następnie w dwadzieścia minut rowerem dookoła wyspy i elegancki obiad w fantastycznie wygodnych wiklinowych fotelach na plaży, cena równie pięciogwiazdkowa jak serwis. Po południu 20 stron książki i dwie długości basenu w ramach relaksu a potem dwa nury - gonimy płaszczki i rekiny. Wieczorem dancing i piwo. Taki plan można zrealizować już za jakieś 600PLN dziennie, ale co tam - warto. Tylko ta słona woda w kranie denerwuje.
poniedziałek, 7 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widoki bajeczne...
OdpowiedzUsuń