Niezależne podróżowanie ma wiele zalet. Ma też z pewnością wiele minusów. Na przykład nie ma do kogo mieć pretensji. Nie można też żywić się myślą, że po powrocie wysmarujemy piękne zażalenie, że nasz kurort nie spełniał naszych oczekiwań: w pokoju śmierdziało, telewizor odbierał tylko jedną stację - karaoke mułły ze śpiewką z meczetu, i w ogóle wszystko na zdjęciach wyglądało inaczej.
Postanowiliśmy udać się w podróż na wschód. Cel bliżej nie sprecyzowany - pierwsza stacja Lombok. Po 5 godzinnej podróży promem zdecydowaliśmy się na nocleg w porcie w Lembar, zamiast nocne poszukiwanie transportu (zwłaszcza że nie ma czegoś takiego jak transport publiczny po zmroku). Po opuszczeniu promu rzuciło się na nas kilkunastu kierowców busików. Każdy krzyczał i sam sobie odpowiadał w naszym imieniu. Bagaż trzeba było mocno trzymać, żeby za chwilę nie wylądował w czyimś samochodzie. Ludzie mało co się nie biją. Ceny rzucają z kosmosu, nawet jak na europejskie warunki, ale nie negocjujemy bo mamy zamiar przecież zostać na noc w porcie. Milion kłamstw po drodze - hotel przepełniony, nie ma prądu musicie jechać dziś dalej, do hotelu 5 kilometrów etc. Spływa to po nas jak po kaczce. Cena spada z 400k rupii do 50k za osobę. Nie mamy jednak i tak zamiaru ciągnąć się po nocy, a następnie szukać hotelu w nowym miejscu. A może jednak było warto?
Dochodzimy do hotelu. Wiatr tu hula po kątach. Dostajemy ciemny pokój z dwoma żarówkami 5w. Jedna z nich przepalona. Pościel jakaś nie taka, ale trudno coś wypatrzyć w tym świetle. Ale skąd na niej piasek? Przyglądamy się bliżej, i nabieramy pewności co do tego, że nie tylko nie jest ona zmieniona dziś. Prawdopodobnie nie była zmieniona z miesiąc! Właścicielka po zwróceniu uwagi stwierdza tylko: - o faktycznie, zapomniałam! I przynosi nową. Długo sprawdzamy czy i ta nadaje się do użycia. Nie raz jej się chyba zapomina, bo przeprosić czy wytłumaczyć się też zapomniała.
A więc, nie wszystkich doświadczeń z podróży po Azji należy nam zazdrościć. Na szczęście i tak mamy ze sobą dwie poszewki w których, przy najmniejszych wątpliwościach co do stanu pościeli, śpimy. I choć większość miejsc jest jednak w dobrym stanie to nie da się takich sytuacji i wydarzeń kompletnie wyeliminować. Życzcie nam więcej szczęścia na przyszłość.
poniedziałek, 7 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Życzę powodzenia, aby piękne widoki przysłaniały Wam inne niedociągnięcia. Ponawiam pytanie czy nie macie już takich odczuć, że chcecie już wracać? Czy raczej nieznane dalej wciąga jak otchłań, chce się więcej i więcej, więcej...?
OdpowiedzUsuńPytanie musieliśmy gdzieś przeoczyć. Odpowiedź jest taka: Nie chcemy wracać! Jak dla mnie to wręcz przeciwnie, chętnie zamienię podróżowanie na zwykłe życie, tylko muszę jeszcze wymyślić jak zarabiać po drodze pieniądze. Ale spokojnie, coś wymyślę...
OdpowiedzUsuńMyślę że się to da połączyć, podróżowanie i zarabianie. Zyczę powodzenia.
OdpowiedzUsuń