Człowiek ma to do siebie, że zawsze mu brakuje tego czego nie ma. Nam do pełni szczęścia brakowało odpowiedniego jedzenia. Wyspa w rzeczy samej rajska ale jakby się ktoś na nią wybierał to z wędką i grillem : )
Uprzedzeni o podłym i drogim jedzeniu na wyspie postanowiliśmy ubezpieczyć się na tą ewentualność. Postanowiliśmy zrobić duuuże zakupy. Wybór w sklepie był jednak umiarkowany i skończyło się na chińskich zupkach, sardynkach i słodkich bułkach. Wszystko w hurtowych ilościach. Pierwszy dzień był ok., drugi już średnio, a trzeciego nie mogliśmy już na to patrzeć.
Do tego obrazu trzeba dodać fakt, że i wcześniej czas dłuższy nie narzekaliśmy na specjalnie fantastyczne jedzenie. Smażony ryż z kawałkami kurczaka i strzępkami jajka do którego z rzadka wkradła się marchewka przeważał w naszej diecie. Danie to nazywa się Nasi Goreng i na wschód od Lombok przybiera prawdziwie biedną formę w coraz wyższej cenie. Dodam, że menu indonezyjskie jest przeważnie dosyć ubogie. Nasi Goreng na śniadanie, na obiad i na kolacje i w wielu miejscach tak właśnie jest. Moooonotooonnie.
“W tych okolicznościach przyrody” nasze brzuchy zaczęły się buntować. Po nocach śniły nam się pomidory, frytki i inne smakołyki. W końcu odkryliśmy, że śniła nam się jedna wyborna restauracja, w której można zjeść i dobrze w odpowiedniej cenie. Tylko ta restauracja była 37 godzin drogi od nas…
Wróciliśmy do Kuty gdzie leżymy do góry brzuchem i jemy 5 obiadów dziennie. Po dwa naraz. Do tego oczywiście deser. Poza tym oddajemy się przyziemnym rozrywkom jak “massage, massage,”. Należy nam się. Marzenie o odwiedzeniu Sumby spełnimy w przyszłym roku.
PS. Jak by ktoś spytał mnie z czym kojarzy mi się Kuta bez wahania odpowiedziałbym, że ze słowami “massage, massage?, transport, transport?”. Na każde 10 metrów które przejdziesz przez to miasto usłyszysz te zapytania przynajmniej raz!
niedziela, 13 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A macie w planach jakiś dłuższy pobyt w jednym miejscu? Może Wam paczkę żywnościową wysłać??? Bo Seba niknie w oczach!
OdpowiedzUsuń-magda
Paczki mile widziane :) mamy adres w Singapurze pod którym możemy odebrać przesłaną kiełbasę hehe. Zjemy ją w listopadzie co prawda dopiero ale zawsze...
OdpowiedzUsuńTymczasem dotarliśmy dziś do Bangkoku z skąd serdecznie pozdrawiamy.