Wat Pho to jedna z niewielu turystycznych atrakcji jaką udało nam się zobaczyć podczas ostatniej wizyty w Bangkoku. Dlaczego jest naj zapytacie? Przede wszystkim dlatego, że jest to największa świątynia, a co więcej jest również najstarszą w Bangkoku, jako że została zbudowana na 200 lat przed tym jak Bangkok stał się stolicą. Co więcej, jest to świątynia w której znajduje się najwięcej wizerunków Buddy w całej Tajlandii.
Największy posąg ma 15 metrów wysokości i 46 długości. Przedstawia Buddę w momencie przechodzenia w stan nirwany.
Do świątyni musieliśmy wejść oddzielnie bo Karolina ubrała zbyt krótkie spodnie. Przydała się więc nasz chusta która spełniła po raz kolejny rolę sarongu, którym przewiązuje się w pasie by osłonić nogi. Ja postanowiłem zrobić sobie zdjęcie przy nogach Buddy jako że bardzo fajnym elementem są palce u nóg Buddy. Miły Japoński turysta postanowił mi pomóc. Efekt mizerny, ale jak tu mieć pretensję? Chyba samemu bym sobie lepsze zdjęcie zrobił.
niedziela, 20 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMarcjanno, jakbyś mogła raz jeszcze zamieścić swojego posta, tylko przeczytaj raz jeszcze wszystko od początku i nie wyciągaj wniosków których nie ma. Tego niestety przez przypadek skasowałem, chciałem go wycofać do czasu aż będę miał czas się do niego w pełni ustosunkować, a nie mogę go teraz odnaleźć.
OdpowiedzUsuń"Stwierdziłeś na blogu stanowczo, że świat bez religii byłby znacznie lepszy, spokojniejszy i piękniejszy. Wyznawców religii, której wezwania na modlitwę ośmielają się zakłócać ciszę nocną klientów turystycznego resortu określiłeś jako fanatyków i beton. W istocie, trzeba mieć tupet by w obcym kraju mówić ludziom co mają robić. Biali jednak mogą sobie ciągle na więcej pozwolić, right ?
OdpowiedzUsuńAle skąd to przekonanie, że świat bez religii byłby lepszy, spokojniejszy i piękniejszy ? Podaj przykłady z historii wskazując państwo lub społeczeństwo zbudowane na ateizmie, które zbliżyło się do twego ideału. Czyżby Rosja bolszewicka, kraj iście ateistyczny, miał być tym przykładem ? Chyba że źródłem tak stanowczych stwierdzeń światopoglądowych jest jedna piosenka znanego adwokata narkotyków w okrągłych okularach …
Najśmieszniejsze jest to że tydzień, dwa, po wygłoszeniu antyreligijnego credo, fotografujesz się dumny na tle jakiegoś pozłacanego idola, czczonego przez „miejscowy beton” w charakterze przedmiotu kultu religijnego. Zachwycony, jaki to wyjątkowy posąg udało się obfotografować.
To jak to jest naprawdę z tą religią: jest ona złem i opium dla ludu czy może istotnym czynnikiem socjo- i kulturotwórczym ?"
Marcjanno, posiadasz niesamowitą zdolność wyciągania wniosków których nie ma. Naprawdę trudno jest dyskutować z twoimi argumentami. Świat bez religii byłby o tyle lepszy, że byłoby na nim mniej wojen i nienawiści. Przykładów nie będę przytaczał otwórz sobie onet.pl będziesz miała aktualne. W moim mniemaniu problem z religią jest jeden. Wszyscy dobrzy ludzie wierzą w jednego boga jakkolwiek by on nie wyglądał i gdziekolwiek na świcie by to nie było. Źli ludzie natomiast pasożytują na tej potrzebie wmawiając i dorabiając rozmaite historie tym dobrym dla własnej korzyści. Różnica pomiędzy różnymi religiami na naszym świecie jest taka, że w jednych religiach jest więcej tych "złych", a w innych mniej. Ci "dobrzy" natomiast wszędzie są dobrzy ale czasem ich nam ich szkoda.
OdpowiedzUsuńDorzucę jeszcze fragment na czasie z bloga znajomych:
"Ramadan w pełni. Rok temu uciekliśmy przed nim do Chin. Tym razem dopadł nas w Indonezji. Ale tak na prawdę nic się nie zmieniło. O 18:50 na pokładzie samolotu Air Asia podano jedynie komunikat, że właśnie zaszło slońce i Muzułmanie mogą zacząć jeść. Kilka osób dostało posiłek. Ciekawe, czy skręcało ich wcześniej, gdy większość pasażerów pałaszowała swoje dania. Trochę to dziwne, bo podróżni nie są objęci postem, ale może trzygodzinny lot z Kuala Lumpur do Manado to nie podróż...
Muzułmanie poszczą od świtu do zmierzchu. Dlatego pół godziny przed wschodem słońca po Manado krąży kapela nastoletnich chłopców. Wystukują rytmiczne dźwięki na bębenkach i śpiewają dość żwawe piosenki. Po przebudzeniu zastanawiam się przez chwilę, czy nie jestem w Ameryce Południowej i czy przypadkiem nie zaczął się karnawał. A kapela tymczasem przenosi się pod kolejny muzułmański dom.
Najeść się na cały dzień to dopiero wyzwanie. Chwilę później z pobliskiego meczetu wzywają do modlitwy. Jakby mi ktoś głośnik podstawił do ucha. Nieopatrznie wybraliśmy hotel sąsiadujący bezpośrednio z meczetem. Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje jest powiedzeniem uniwersalnym w każdej religii.
Na szczęście na wyspie Bunaken jest tylko jeden meczet oddalony od naszego domku o godzinę drogi piechotą, więc o ramadanie możemy zapomnieć. Przypominają o nim jednak reklamy w lokalnej TV. Korzystając z wi-fi w lobby sąsiedniego hotelu nie sposób nie dostrzec tych “subtelnych” starań reklamodawców, by ramadan przebiegł bezboleśnie.
Tabletki na bolącą wątrobę (post jest zdrowy, ale jak się trzeba nawpierdalać przed wschodem słońca na cały dzień, a potem do zachodu słońca nic nie jeść i jeszcze nie pić wody w tym upale, to raczej na zdrowie nikomu to nie wychodzi), witaminki i inne wspomagacze wzmacniające Twój organizm w tym trudnym okresie (Ci co nie jedzą witaminek leżą całe dnie przed domami, bo gdy nie jedzą są słabi i pracować nie mogą), i hit ramadanu – płyn do mycia kafelek (mały muzułmański chłopczyk wbiega do meczetu i bije pokłony, a zapach nowego środka czystości tak go ujmuje, że kładzie całą twarz na terakocie. Orgazm totalny.)
Tak więc komercja i święta religijne to bliźniacze siostry (albo bracia) w każdym zakątku świata. Najważniejsza jest sprzedaż. Polaków też w grudniu boli wątroba, a płyn do kafelek przed świętami sprzeda się świetnie. Komórki sprzedają się dobrze Ojcze Dyrektorze?"
www.wpodrozy.com
Aha, antyreligijnego credo sobie nie przypominam. A na przyszłość postaraj się rozgraniczyć rzeczy które są napisane od tych które nie są.
Pozdrawiam,