poniedziałek, 5 października 2009

Co pozostawili po sobie Francuzi.

Bagietki!!! Najprawdziwsze JADALNE pieczywo, jakie mieliśmy w ustach po ponad 3 miesiącach posuchy : ) W Luang Prabang baby rozstawiały się z bagietkowymi stoiskami od samego rana i stały tak do późnej nocy (gdy główna ulica miasteczka zamieniała się w nocny bazar) serwując kanapki bogato nadziewane kurczakiem, tuńczykiem i warzywami, a dla łasuchów czekoladą, dżemem lub masłem orzechowym. Pierwszego dnia płaciliśmy za nie 10.000kipów (1,20$) drugiego 8.000 a trzeciego 6.000 ; ) Dalej postanowiliśmy się nie targować. W ten oto sposób prze 3 dni naszej tam bytności żywiliśmy się niemal wyłącznie kanapkami. Ach, co za uczta dla podniebienia : )
W drogę do Vientiane zabraliśmy 11 sztuk, ale rozbolały nas brzuchy i 1/2 wylądowało następnego dnia w koszu : (

Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz