wtorek, 29 września 2009

Bazar jak bazar

Markety już nam trochę spowszedniały. Niczym się one tak naprawdę między sobą nie różnią. Gdy przyjedzie się z domu to fakt człowiek zwariowany kręci oczami dookoła bo wszędzie jakiś nowe atrakcje. My już jednak powoli przestawiamy się na tutejszą rzeczywistość i niewiele rzeczy na markecie potrafi wzbudzić w nas zainteresowanie. Te Laotańskie robaczki jednak wzbudziły. Nie tylko zainteresowanie ale i trochę obrzydzenie, bo z tych gniazdek unosił się niezły fetor. Swoją drogą ciekawe czy to do jedzenia? Połowa wyglądała na gotową do wyklucia. A może wiecie co to?



7 komentarzy:

  1. smakowicie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tia wygląda na jakieś jaja:P

    OdpowiedzUsuń
  3. ah, gwoli wyjaśnienia, to białe to ruszające się robaki, a ten chrząszczyk to się właśnie wykluł z jednego.

    OdpowiedzUsuń
  4. strach pomyśleć co oni tam jeszcze preparują lub hodują. w końcu to pełne protein jedzonko :p

    OdpowiedzUsuń
  5. bleeeeee, ochydztwo! gdybym nie powiekszyla zdjecia i nie przeczytala info o fetorku myslalabym ze to jakis bialy miod :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego co ja się orientuje to te larwy są przygotowywane w ich kuchni do jedzenia, są smażone w cieście i uważane za "delicje" ;)

    OdpowiedzUsuń