Sagada to miejsce które się charakteryzuje specyficznym, animistycznym sposobem chowania ludzi. Wiesza się ich trumny na skałach. Ale to dopiero na sam koniec, i trzeba pamiętać, że nie każdy może liczyć na taki zaszczyt, bo trzeba spełnić kilka warunków. Trzeba być w związku, posiadać wnuki i mieć dobrą opinię. Jeśli spełni się te trzy plus czwarty - zejdzie się z tego świata, to można liczyć na tradycyjny pochówek. Polega on na tym, że do skały gdzieś wysoko mocuje się krzesło. Na tym krześle sadza się martwego denata, a pod skałą urządza się stypę. Taką tydzień trwającą. Wszyscy się bawią, tańczą etc. a zmarły ma ostatnią okazją sobie na to wszystko popatrzeć, pożegnać się ze światem i z rodziną. Po tym czasie zdejmuje się go z krzesła, wsadza w trumnę i montuje w tym samym miejscu.
Obrządek - przeczytałem właśnie na wiki - już w dzisiejszych czasach ma być nie odprawiany, ale nasz przewodnik upierał, się że ostatni odbył się dwa tygodnie temu. Wszystko przeniosło się jednak dalej od wioski, bo od zmarłych straszny smród się roznosił po wiosce, co kiepsko wpływało na turystykę.
Historia fajna, sam bym wolał powisieć na krześle nad imprezą niźli po trzech dniach pod ziemią wylądować. W rzeczywistości nie wygląda to wcale jakoś znakomicie. W niektórych miejscach trumny zwyczajnie spróchniały, a kości rozsypały się po okolicy, gdzieniegdzie je zebrano i poupychano po okolicznych jaskiniach.
Sama wioska to nie Zakopane, ale kilka dni odpoczynku tutaj można polecić. Przyjemnie i cicho. I jedna dobra restauracja w centrum na zapisy (sic!). trzeba przyjść po południu, złożyć zamówienie, zapłacić. Ale warto, bo wyśmienite.
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja mam pytanie z zupełnie innej beczki, bo oczywiście zapomniałam się zapytać jak się ostatnio widzieliśmy :) Gdzie kupiliście swoją chustę dla Pyzuni? Moja przyjaciółka ma termin za niecały miesiąc i planowałam jej sprezentować taką z okazji baby-shower, ale jakoś w "zwykłych" sklepach nigdzie nie spotkałam. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńKarolina :)
Ciekawa historia!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam kolejne, takie lokalne ... dobrze jest się czasem zatrzymać, popatrzeć, posłuchać, poczuć ... zamiast pędzić za przewodnikiem od zabytku do zabytku, ... taki urok odkrywania!
Ania
Chusta jest zrzutem choinkowym od mojej siostry. Sama nie używała więc nam oddała. Ale można taką nabyć na www.chustomania.pl Za darmo nie są ale i spacerówki za takie pieniądze się nie kupi ;)
OdpowiedzUsuńCzy wszystko jest na sprzedaż ? Czy wypada fotografować śmierć i trupy biedaków „w celach turystycznych” ?
OdpowiedzUsuńOd dawna wiadomo, że masowa turystyka niszczy lokalne wspólnoty, które wyprzedają swoją tradycję i tożsamość ciekawskim przechodniom, migrujących po wydeptanych szlakach kolejnych "pancake trails" Lonely Planet. Nie ma się co dziwić, że w Trzecim Świecie ludzie walczący o biologiczne przetrwanie własnej rodziny dla paru eurocentów byliby gotowi sprzedać prochy własnych zmarłych, co dopiero ich zdjęcie. Cóż, zmarłym nie nakarmi się rodziny, napiwkiem od bogatego turysty z Zachodu tak.
Tylko czy na pewno temu turyście wypada to kupować ? Przecież kupowanie takich "wrażeń" nakręca ten cały biznes i coraz bardziej degeneruje tych ludzi. Na ile zaglądający przez obiektyw kamery do cudzych trumien jest tylko ciekawskim gapiem, a na ile sępem, który dla zaspokojenia głodu pseudoatrakcji żeruje na biedzie lokalnych wspólnot ?
A jakbyście się czuli, gdyby np. wasza zmarła babcia, wywleczona z gnijącej trumny, została przez jakichś podglądaczy dla wzbudzenia sensacji „powieszona” na japońskiej naszej-klasie ?
Marcjanno, zdaje mi się, że nie doczytałaś do końca. Walające się kości nie są atrakcją tego miejsca, wręcz przeciwnie. Teoretyczną choć wcale nie taką ciekawą, są wyłącznie te trumny które są w stanie dobrym i wiszą na ścianach. To według twojej teorii turystyki powinno mobilizować lokalną społeczność by takich obrazków jak powyżej nie było. Jednak jak widząc nie do końca tak jest. Uwierz mi, że nikt nie jedzie tam, żeby zobaczyć czaszkę bo tę może sobie obejrzeć w wielu miejscach bliżej domu (w Polsce przypomina mi się kaplica tysiąca czaszek chociażby). Zwiedzanie cmentarzy natomiast jest rzeczą jak najbardziej powszechną - wszędzie i wcale nie wiąże się z bezczeszczeniem zwłok jak próbujesz implikować. A jeśli dalej chciałbyś się upierać to zapraszam to setek Polskich kościołów w podziemiach których są urządzone katakumby i widoki jak wyżej są dosyć powszechne. Zrób awanturę proboszczowi.
OdpowiedzUsuńPS. Akapit 2 i 3 sprawiają wrażenie jakbyś zrobiła "Wytnij - Wklej"