Na Bali nie próżnowaliśmy. Codzień czekała na nas jakaś atrakcja. Wybraliśmy się obserwować delfiny, snorklowaliśmy (czy jakkolwiek się to pisze) nad rafą, oglądaliśmy tarasy ryżowe. Żeby obserwować delfiny wybraliśmy się o świcie łupiną w głąb morza. Dopływamy na miejsce a tam 50 podobnych łupin w drewnie wystruganych, a delfina ani jednego. Rafa okazała się nieco zniszczona przez połowy dynamitem, ale choć różnej maści rybek kolorowych nie brakowało. Za to tarasy ryżowe - mimo że bez tak złożonej 2 tysiącletniej historii - ładniejsze niż te na Filipinach.
poniedziałek, 24 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy nie jesteście już trochę zmęczeni podróżą? Mam takie nieśmiałe pytanie czy TY zawsze byłeś taki chudy?
OdpowiedzUsuń