czwartek, 14 stycznia 2010

Blue Mountains, Jenolan Caves & g’bye OZ

Ostatnie dni w Australii spędziliśmy ponownie w Sydney. Raz wybraliśmy się do miasta, a drugi w pobliskie góry - Blue Mountains. Góry (w zasadzie to bardziej kaniony) są niebieskie bo pokryte są całkowicie lasem eukaliptusowym. Gdy jest ciepło to olejki eteryczne parują z eukaliptusowych liści tworząc nad lasem niebieską poświatę. Widoki piękne i jedyne w swoim rodzaju - w zasadzie to niewiele jest już miejsc na świecie gdzie można popatrzeć prosto w przestrzeń która zorganizowana jest bez ingerencji człowieka. Na koniec dnia udaliśmy się jeszcze dalej do Jenolan Caves. Jaskinie jednak jak jaskinie, najpiękniejsze w nich było położenie, w środku jednak było dosyć pustawo i niewiele czekało na nas atrakcji. Do tego przemarzliśmy okrutnie. Dzień jednak w pełni udany był naszym pożegnaniem z Australią. Już za kilka godzin lecimy do NZ.
Przez ostatnie półtora miesiąca przejechaliśmy po Australii ponad 10 000km. Żałujemy mimo wszystko że nie udaliśmy się do Uluru - następnym razem. Choć nie ma tu w zasadzie atrakcji które powalają na kolana to chętnie tu wrócimy bo miło przebywać wśród permanentnie zadowolonych i bezinteresownie życzliwych ludzi. Dla mnie absolutnie największą atrakcją jest pustka/brak ludzi na outbacku. Australia mimo iż droga (straciłem rachubę więc kosztorys uzupełnię dopiero z czasem) z pewnością warta jest odwiedzenia.






2 komentarze:

  1. Pięknie, aż dusza się do podróży rwie. Napiszcie coś o Poli. A czekamy na wieści z Nowej Zelandii, tak bardzo chciałabym tam być. Widoki będą nieziemskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie ze slonecznego Langkawi w Malezji:) U nas to juz 10 dzien podrozy, przed nami 100 albo i wiecej;) Czytamy Was regularnie. Pozdrawiamy i zyczymy wszystkiego dobrego. Marek i Dorotka.

    OdpowiedzUsuń