Wyjechać, wyjechać, zostawić wszystko i być cały czas na wakacjach! Jeść nowe rzeczy, spotykać nowych ludzi, poznawać nowe miejsca, robić to wszystko na co ma się w danej chwili ochotę i nie musieć się martwić o jutro. Czy nie jest to marzenie większości z nas? Założę się że jest. Dlaczego więc tak stosunkowo niewielu udaje się je zrealizować?
Zawsze lubiliśmy podróżować. Zawsze też mieliśmy marzenie, że jeśli już nadarzy się okazja i zaistnieje taka możliwość to spakujemy się wyruszymy gdzie popadnie bez planu i bez ograniczeń czasowych. Tak to bywa w życiu, że na początku, na studiach, ma się mnóstwo czasu, za to portfel dziurawy. Później natomiast jest na odwrót, pomijając szereg rozmaitych zobowiązań, nawet istniała by finansowo możliwość „urwania się” na dłużej, ale niestety to urlop za krótki, to firma się rozpadnie pod naszą nieobecność etc. Jeszcze rok temu podobnie było i u nas. Kryzys przyszedł nam jednak z odsieczą ( no może jednak nie do końca bo kurs 1$=3,5PLN nie specjalnie sprzyja podróżnikom), i razem stwierdziliśmy, że przyszedł odpowiedni moment żeby raz jeszcze odmienić nasze życie. Zrezygnowaliśmy z pracy, pozbyliśmy się zobowiązań i wytyczyliśmy trasę naszej wyprawy zgodnie z kierunkiem obowiązujących promocji na bilety lotnicze. Dlaczego jednak jedziemy prawie dookoła? Na razie zaopatrzyliśmy się w bilety które doprowadzą nas w lutym do Nowej Zelandii. Później nie było już aktualnego rozkładu lotów. Postanowiliśmy więc, że wtedy zdecydujemy czy jedziemy dalej czy jednak jesteśmy na tyle stęsknieni za domem i przyjaciółmi, że wracamy. Zobaczymy też na ile nadszarpnięty zostanie nasz budżet, gdyż z powodów o których napisze później, nie jest to wyprawa typowo backpackerska. Oto nasza trasa:
Pokaż Plan Podróży na większej mapie
Dlaczego jednak zdecydowaliśmy się jechać? Ponieważ chcemy. Ponieważ taki pomysł od dawna chodził nam po głowach, i może jeszcze dlatego że w końcu (choć nie bez wyrzeczeń) możemy sobie na to pozwolić. Wyjeżdżamy bo lubimy poznawać nowe rzeczy i nowych ludzi. Długim i nie do końca zaplanowanym podróżom towarzyszy poczucie wolności. Chcemy się czuć wolni. Chcemy poznać ludzi którzy staną się naszymi przyjaciółmi, a o istnieniu których w żaden inny sposób byśmy się nie dowiedzieli. Chcemy przeżyć przygody o których inni będą tylko słuchać z naszych opowieści. Chcemy przeżyć to wszystko razem i jeszcze lepiej poznać siebie nawzajem. Chcemy poznać siebie samych i mieć czas na to by zmienić coś na lepsze w swoim życiu. Chcemy zobaczyć jak piękny i różnorodny jest świat, a jednocześnie jak wspaniali ludzie żyją w każdym jego zakątku (mamy nadzieje tylko takich spotykać : ). A przede wszystkim po to by spełnić swoje marzenia, bo po to są marzenia by się spełniały. Większość z nas marzy o takiej czy innej podróży i dla wielu zostanie ona tylko marzeniem, bo nie mają odwagi „sprzedać lodówki i wyjechać” – nie chcemy do nich należeć.
Niniejszym inaugurujemy otwarcie naszego bloga, którego obiecujemy sumiennie uzupełniać ku waszej i naszej uciesze. Będziemy opisywać nasze spostrzeżenia dotyczące egzotycznych krajów i często też egzotycznych ludzi, postaramy się udowodnić, że warto, a wszystko to będzie suto ozdobione zdjęciami.
Wyruszamy już poniedziałek 22.06.
Zapraszamy
Życzę powodzenia. Z takim maluszkiem nie odważyłabym się na tak daleką podróż, ale nie jest to coś niezwykłego , czy też niespotykanego:)
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi.
Dzięki. My też nie uważamy żeby było to coś nadzwyczajnego. A jednak zdecydowana większość się puka w głowę jak usłyszy o naszych planach :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, mamy bardzo podobne plany, w maju 2010 ruszamy na roczna tulaczke po Azji Poludniowo Wschodniej. Narazie zbieramy fundusze i nikomu nie mowimy, zeby sie nie stukali po glowie;) Nasz Maksio bedzie mial wtedy prawie dwa latka. Trzymamy za Was kciuki i doskonale wyczuwamy ten dreszczyk podniecenia:))) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, mamy bardzo podobne plany. W maju 2010 wyruszamy na roczna tulaczke po Azji Poludniowo Wschodniej. Narazie zbieramy fundusze i nikomu nic nie mowimy, zeby sie ludzie po glowach nie stukali;) Nasz synek bedzie mial wtedy prawie dwa lata. Trzymamy za Was kciuki i doskonale wyczuwmay ten dreszczyk podniecenia. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńJak będziecie mieć jakieś pytania to zawsze służymy radą.
OdpowiedzUsuń