wtorek, 23 czerwca 2009

Londyn

W nocy dotarliśmy do Londynu. Pyza jak należy sądzić po tej podróży rokuje dobrze, bo sprawiła się fenomenalnie. Trochę wczoraj po południu zaczęła marudzić, ale zaraz po starcie jej przeszło i przez następnych kilka godzin była spokojna jak jej się nigdy nie zdarza. Pewnie złapała bakcyla podróży :)




Spakować udało nam się w 15kg plecak plus drugi mały podręczny. Do tego Pyza pod pachę i paczka pieluch. Paczka pieluch ląduje dziś w plecaku, w którym miejsce robi się po wyjęciu zimowych kurtek i zostawieniu u Karoliny brata (w końcu możemy wrócić tutaj w połowie lutego). Wróg numer jeden każdego podróżnika to za ciężki plecak!



Problem pojawił się oczywiście rano, bo Pyza po ucięciu sobie kilku drzemek w samolocie i chuście nie pomyślała wcale o tym żeby pospać dłużej. Pobudka więc wypadała o 6 po 5 godzinach snu :(

Mimo, że pogoda dziś w Londynie jest niesamowicie piękna to na zwiedzanie pozwolić sobie nie możemy. Czeka nas, a właściwie mnie wizyta u lekarza. Po antybiotyku od dentysty mam trochę problemy z brzuchem. Wole się tego pozbyć od razu niż czekać, aż samo przejdzie. Zamiast więc zwiedzenia będzie co najwyżej relacja o tym jak funkcjonuje służba zdrowia dla turystów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz