Kto mnie pouczy raz jeszcze, że podróż z dzieckiem to głupi pomysł bo … to śmiało mu się teraz w twarz zaśmieje. Pyzuszka w podróży czuje się prawie jak ryba w wodzie, pisze prawie bo mimo wszystko to jeszcze nie jest dorosły człowiek i razem nie zwiedzimy i nie zobaczymy tylu rzeczy ile byśmy mogli zobaczyć samemu, ale jednak nie zmienia to faktu, że wspólne nawet długie podróżowanie w żaden negatywny sposób nie wpływa na malucha.
Do Dubaju lecieliśmy około 7 godzin. Żeby było śmiesznie Pyza nie byłe jedynym niemowlakiem na pokładzie. Nie była nawet druga czy trzecia. Dzieci była chyba z 6!!! Na dodatek żadne nie awanturowało się tak by uprzykrzyć życie innym pasażerom. Dokładnie koło nas leciał 3 miesięczny bobas, który akurat na tyle fenomenalnie się złożyło, że przespał znakomitą część drogi. Sen w samolocie to chyba jakaś taka podświadoma reakcja niemowlaka, bo i Pyza spała zdecydowanie dłużej niż zwykle. Linie emirates za wszelką cenę starały się uprzyjemnić lot przynosząc co i rusz jakieś zabawki, słoiczki i inne pierdoły specjalnie dla niemowlaków. Lot długodystansowy na dobrą sprawę, mimo naszych pierwotnych obaw, wypada znacznie lepiej niż te krótkie. Jest się gdzie ruszyć, ma się więcej miejsca, tak że bardziej odczuwa się to jak podróż pociągiem.
Spacery w chuście to to co Pyzuchy lubią najbardziej. Mimo nawet, że w tym okrutnym skwarze człowiek zlewa się potem, a nasza chusta zdaje się być trochę za gruba. Piszę “zdaje się” bo przy tej temperaturze to nie ma chyba zbytniego znaczenia, bo człowiek i bez koszulki się spoci. Okrutny gorąc sprawił jednak, że nie byliśmy w stanie zwiedzać specjalnie w ciągu dnia i wycofaliśmy się do hotelu. Słońce świeciło mocno po głowach, a jak się człowiek chciał gdzieś przed nim na chwilę schować to wchodził do lodówki (każde zamknięte pomieszczenie tutaj to lodówka z +15 st.). Baliśmy się żeby Pyza po tak gwałtownych zmianach temperatur nie złapała jakiegoś przeziębienia, bo zdecydowanie popsułoby nam wyjazd.
Nie należy jednak zapominać, że czasem wcale nie jest łatwo ale jednak warto.
Jeśli myślałeś/łaś kiedyś o dalekiej podróży z dzieckiem to odpowiedz sobie na pytanie czy jesteś/cie w stanie się do niego dostosować. Jeśli nie przeszkadza ci, że nie zobaczysz tyle ile byś chciał i czasem mimo zmęczenia nie będziesz mógł odpocząć to znaczy, że nic nie stoi na przeszkodzie byście spakowali walizki, sprzedali lodówkę i w wyjechali J O profitach pisać z doświadczenia jeszcze nie możemy, ale myślę że w przeciągu trzech tygodni nasze spostrzeżenia będą już uzasadnione.
Do Dubaju chętnie kiedyś wrócimy, a tymczasem jak to mówią “do trzech razy sztuka” i jutro trzeci nasz lot do Hong Kongu. Najdłuższy bo jak pamiętam 9 godzin. Również w ciągu dnia. Zobaczymy więc czy pospieszyłem się z opiniami.
sobota, 27 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czesc
OdpowiedzUsuńna dlugich lotach w wyposazeniu samolotu czesto jest kolyska (baby cot, sky cot lub baby basket), zamontowac ja mozna tylko w okreslonych miejscach samolotu, wiec warto poprosic o takie juz przy check in. Maja przespala/przebawila sie w takiej caly lot BKK-HEL (9:45)
powodzenia
MAK
Pyza nie bardzo chce siedzieć w takiej kołysce sama. Służy ona nam raczej jako miejsce na bagaż :) Właśnie wylądowaliśmy w Hong Kongu. Pyza pobiła samą siebie - przespała 3/4 lotu w ciągu dnia. Zobaczymy bo może nam teraz spać nie da przez to :)
OdpowiedzUsuńSuper mała panna, dobrze w trakcie lotu się śpi, żeby mieć siłę na zwiedzanie. Czy mała jest cały czas na cycku, czy i kiedy planujecie wprowadzić pokarmy stałe?
OdpowiedzUsuńP.s. Jak zobaczyam zdjęcie jak mała jest przewijana na ziemi, to zrobiło mi się zimno, bo w Gdańsku zimno i mgła. Potem sobie pomyślałam ,że tam u Was upał niemiłosierny.
Pozdrawiam martaw1
Nie tyle na ziemi co na podkładzie jeszcze takim specjalnym. Bez przesady :) Mała jest głównie na cycku choć jak mamy okazję to dajemy jej różne specjały.
OdpowiedzUsuńA mnie ciekawi kiedy i w jaki sposób planujecie jej wprowadzić pokarmy stałe? W tropikach tez są słoiczki? A może lokalne owoce?
OdpowiedzUsuńCo się da to wprowadzamy. Pewnie, że w tropikach są i słoiczki nie tylko zresztą. Większość krajów które odwiedzamy są lepiej rozwinięte niż Polska. My żyjemy tylko w takim złudzeniu, że jesteśmy w europie, a reszta świata to jeszcze z drzew nie zeszła. Trzeba spojrzeć jednak prawdzie w oczy. Może przez ostatnie 20 lat się sporo zmieniło, ale nie przesadzajmy z tym wywyższaniem się.
OdpowiedzUsuń