piątek, 10 lipca 2009
Pierwszy niepoważny wyczyn za nami.
Udaliśmy się dziś na wycieczkę do Parku Narodowego. W klapkach. Jak się okazało mimo, że trasa nad wodą to był to bardziej górski szlak niż niejeden w tatrach. W dół i w górę. Po ścieżkach często szerokości stopy. Po kamieniach do pasa. Oczywiście z Pyzulą w chuście z przodu, bo wiązania z tyłu niestety nie udało nam się do tej pory opanować. Istna ekwilibrystyka to była. Do celu nie doszliśmy bo nie udało nam się pokonać zwalonego drzewa. Za to w drodze powrotnej spotkaliśmy wielkiego jaszczura - tak z półtora metra i o wysokości do kolan. Na szczęście uciekł w gąszcz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a gdzie zdjęcie jaszczura?:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mamy "idiotki" i nie zdążyłem wyjąć aparatu, a po drugie to trochę baliśmy się podejść od razu bo takie jaszczury to wcinają prosiaki i inne całkiem spore zwierzęta w tym ludzi :) Ale zdjęcia na pewno będą pod koniec sierpnia bo z Bali wybieramy się specjalnie do rezerwatu waranów na Komodo.
OdpowiedzUsuńsuper:) to ja czekam z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuń