Mnóstwo ludzi pyta nas jak sobie poradzimy z pieluchami. W zasadzie zawsze im odpowiadamy, że kupimy na miejscu tak jak kupiłem wczoraj te piękne azjatyckie pieluszki gdy "nasze" się już skończyły.
Jakież było jednak moje zdziwienie gdy nie mogłem się doliczyć jednej siatki (tej z pieluchami:) na lotnisku niedługo przed wylotem do Malezji. Karolina zostawiła ją na przystanku autobusowym. Oczywiście innych pieluch przepakowanych nie mieliśmy, a przed nami jakieś 2-3h na lotnisku, 3,5 godziny lotu no i lądowaliśmy o 22. Na jednej pieluszce to raczej ciężko. Wszystko się jednak skończyło relatywnie dobrze. Pyza przespała lot i postanowiła "wypełnić" swoją pieluchę już w autobusie w drodze do hotelu,a uprzejmy kierowca poinformował nas, że możemy zakupić awaryjne opakowanie w całodobowym seven/eleven. Dziś już mamy całe nowe opakowanie lokalnej malezyjskiej marki, a wybór tu pieluch taki, że hoho. Normalnie ze 30 rodzajów i firm. Nie martwcie się więc o nas. tetra narazie nie potrzebna.
piątek, 3 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz